„Doskozzza” to projekt Jacka Stachurskiego, który przyciąga tłumy młodzieży do klubów w całej Polsce. Gdzie można znaleźć tak oddanego muzyce artystę, potrafiącego tak wspaniale mieszać jej gatunkami? W końcu „przez całe życie muzyką jara się”, jak my.

Organizatorzy Potężnej Chłosty nie mogli wybrać lepszego miejsca na koncert niż najbardziej vixozowy klub PROTOkultura w Gdańsku, który w piątkowy wieczór pękał w szwach. Nawet kiedy Stachursky zaczął swoje show, ludzie wciąż stali w kolejce do wejścia. Przywitał nas słynny monolog, który zakończył się słowami „Jam Jest 444”. Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości odnośnie poetyckiego kunsztu Mistrza?

Elektroniczne dźwięki zaczęły wdzierać się w duszę, nie dając ani na chwilę odpoczynku pobudzonej publiczności. Nogi same podskakiwały w hipnotyzujący rytm, biodra kołysały, a ręce falowały w górze. Chyba nikt nie mógł ustać w miejscu. Mogliśmy usłyszeć wszystkie znane hity z tryptyku 1999, 2009 i 2k19, stworzone dla Szacownych Korbiarzy, ale także fragmenty przebojów z innych gatunków w aranżacjach elektro. Stachursky to prawdziwy Typ Niepokorny i chyba nikt nie wie co jeszcze w nim tkwi.

Nie zabrakło także coveru zespołu Dżem „Kim Jestem – Jestem Sobie”, znanego z płyty 2k19,  lecz chyba największym zaskoczeniem był wykon coverów zespołu Depeche Mode: Enjoy The Silence, oraz Personal Jesus, oczywiście także z równym basowym bitem. Całość wyszła świetnie, czego tym bardziej nikt się nie spodziewał i co jeszcze bardziej ożywiło publikę, śpiewającą kolejne wersy razem z Mistrzem Jackiem. 

Na spory plus zasługuje fakt, że Stachursky wystąpił z całym zespołem. Na dosyć małej scenie znalazło się miejsce dla gitarzysty, klawiszowca obsługującego również syntezatory, sporej rozmiarów perkusję, pozbawionej bębna basowego, jednak z licznymi bongosami, oraz oczywiście wokalisty. Klub rozświetlały neonowe barwy świateł i pokazy laserów, a za muzykami wyświetlane były transowe wizualizacje znane z teledysków. Oprawa idealnie oddawała dyskotekowy klimat wydarzenia.

Reakcje publiki były jednoznaczne, Stachurskiemu nie opłacało się nawet schodzić z sceny w oczekiwaniu na bis. Po prostu kontynuował swoje dzieło, a tłum pozytywnie się odpłacił, formując się w młyn znany z metalowych koncertów i tańcząc dzikie pogo do Doskozzzy!

Ten koncert pozostanie w pamięci na długo, bawiłem się świetnie, mimo że nie przepadam za klimatem dyskotek, była to najlepsza impreza tego typu w moim życiu. Jeśli zmuszę się do napisania słów krytyki, powiem: dlaczego to tak szybko się skończyło?! Mimo, że show trwało półtorej godziny.

Jacek Stachursky to niewątpliwie fenomen, który pięknie potrafi przeplatać całkowicie odmienne gatunki na swoich albumach, aranżować utwory i bawić się muzyką. Choć ma 53 lata, wyprzedaje koncerty dla młodzieży i drzemie w nim ogromna energia. Niesłabnąca popularność w mediach, prężnie działający kwasowy instagram i powracający ‘hajp’, po prostu ogromne gratulacje. Już nie mogę się doczekać co usłyszę na albumie w 2029 roku.


0 Comments

Dodaj komentarz