Niewątpliwie najlepsze prezenty to pozytywne wspomnienia, a takie prezenty Mikołaj rozdawał w Ergo Arenie podczas Przebojowych Mikołajek. Czy disco-polo, kilkunastu wykonawców, atrakcyjne ceny biletów i mikołajki mogą być receptą na spory sukces?

Zaczęliśmy atrakcjami dla najmłodszych, czyli strefą TIK-TOK, na której można było nagrać śmieszne filmiki razem z popularnymi twórcami tej aplikacji. Następnie rozpoczęła się główna część imprezy, czyli koncerty, które wystartowały już o godzinie 17.

Na pierwszy ogień, przy jeszcze małej liczbie osób przed sceną, wystąpiła Magda Bereda, młoda blogerka, a teraz także i piosenkarka, wiecznie uśmiechnięta uczestniczka Tańca z Gwiazdami. Miałem okazję poznać ją osobiście przed próbami, gdzie urzekła mnie swoim głosem. Z chęcią pójdę na jej koncert raz jeszcze, to moje małe odkrycie tego roku. Choć nie słucham takiego stylu na co dzień, wróżę jej wspaniałą karierę. Na prawdę świetny głos, osobowość, prezentacja na scenie, piękna dziewczyna, a do tego miła i skromna osoba. Oby tak dalej!

Zaraz po występie Magdy na scenie prezentowała się trójka dziewczyn z zespołu TOP GIRLS. Tutaj wkroczyliśmy już w klimat disco, seksownych, świecących strojów i lekkiego kiczu, lecz taki właśnie miał być urok imprezy. Występ był bardzo poprawny, nie było to coś genialnego, jednak całość show była spójna i energiczna. Panie szczególnie prezentowały swoje umiejętności wokalne wykonując swój najnowszy utwór „Nie jestem taka”. I to mi się podobało.

Po krótkiej przerwie usłyszeliśmy Miłego Pana, który na scenie występował samotnie, jednak swoją osobowością rozkręcał publiczność i nie pozwolił jej ostygnąć. Utwory bardzo do siebie podobne, utrzymane w jednej stylistyce. Nie jest to genialny wokalista, ale nadrabia charyzmą i kontaktem z publicznością. Tutaj usłyszeliśmy także prowadzącą imprezę, która wspólnie z Miłym Panem wykonała hip-hopowy cover „w aucie”.

Następnie mimo zapowiedzi, że część dla dorosłych zacznie się o godzinie 22, na scenę wszedł dość wulgarnie Ronnie Ferrari, przy wielkiej owacji publiczności. Był to najkrótszy występ podczas wydarzenia, Ronnie zagrał łącznie cztery utwory, z czego dwa razy jego największy przebój „Ona by tak chciała”. Po jego opowieści, ile już lat zajmuje się muzyką i jakie ma doświadczenie, zagranie trzech piosenek uważam za żart. Myślę, że to jeden z słabszych wykonów tamtej nocy, jednak publika wyśpiewała każdy wers jego najnowszego hitu, więc innym się raczej podobało, co tylko skłania do refleksji w jaką stronę idzie współczesna muzyka.

Po Ronnim przeszliśmy do większych gwiazd muzyki popularnej, na scenie pojawiła się Cleo i zagrała najdłuższy, prawie godzinny koncert. Jedyne co powiem to PROFESJONALIZM. Nie można zaprzeczyć jej dobrego głosu. Wyglądała jak prawdziwa gwiazda, a towarzyszy jej dwie tancerki, również w niebanalnych strojach. Jako pierwsza wystąpiła razem z DJ i perkusistą, co bardzo doceniam. Świetny koncert, jednak przez zmianę rodzaju muzyki miałem wrażenie, że publiczność była lekko przynudzona.

Cleo dała odpocząć, lecz szybko do skoków porwał zespół MIG z genialną saksofonistką. Dużo ruchów na scenie, ciągłe zmiany miejsca i choreografii, oczy nie nadążały za wokalistami. Szkoda, że saksofon nie udzielał się bardziej w utworach, czego chyba każdy oczekiwał po solówce na wstępie koncertu. Moim zdaniem piosenki były bardzo spłaszczone, mimo to zespół wykonał swoje największe hity i dotrzymał tempa. Dla mnie MIG to grupa powielająca wszystkie stereotypy o disco-polo, idealny wybór na dożynkowy festyn.

Podobno Łobuz kocha najbardziej i choć miłości odczuć nie dali, to energia z sceny płynęła strumieniami. To kolejny zespół, który wystąpił z żywą perkusją, jednak miałem wrażenie, ktoś specjalnie zapomniał podłączyć mikrofony, a w głośnikach leci podkład.  Do Łobuzów im jeszcze daleko, to był bardzo pozytywny koncert. Życzę chłopakom dalszych sukcesów i o ile się da, jeszcze więcej energii na koncertów! Dosyć świeże brzmienia i utwory, które wciągają w świat disco coraz to młodsze pokolenia.

Nadszedł czas na wielką gwiazdę, na którą wszyscy czekali- Weekend! Świetne, moim zdaniem najlepsze show wieczoru. Podobne stroje członków zespołu, sekcja tancerzy i charyzmatyczny wokalista z doskonałym kontaktem z publicznością. To jest przepis na sukces, do którego trzeba dodać jeszcze parę hitów, przez które zespół będzie rozpoznawalny. I tak mogliśmy usłyszeć oczywiście „Ona tańczy dla mnie” czy „Jesteś zajebista”. Radek Liszewski dysponuje dosyć czystym głosem, lecz przede wszystkim idealnie pasującym do utworów Weekendu. Nie wyobrażam sobie innego człowieka na jego miejscu. To nie są moje klimaty, lecz na koncert tej grupy chętnie przejdę się przy następnej okazji.

Pomiędzy gwiazdorami usłyszeliśmy zespół Daj To Głośniej, twórca hitu lata „Mama ostrzegała”. Zaskoczył mnie przede wszystkim doniosły i mocny wokal z nutkami charakterystycznego folklorowego akcentu. Podobały mi się nawiązania do polskich strojów ludowych oraz wianki przez które grupa na scenie prezentował się genialnie. To także bardzo energiczny koncert, w trakcie którego publiczność wręcz oszalała. Aktualnie można by rzec, że to zespół jednego hitu, a to bardzo błędne przekonanie, wystarczy przyjść na koncert i przekonać się, że grupa ma więcej do zaoferowania niż „Mama ostrzegała”. Oby więcej takich hitów i występów.

Zbliżając się do końca Przebojowych Mikołajek na scenie ujrzeliśmy klasyk polskiego disco, zespół Boys z Marcinem Millerem i profesjonalnym składem tancerzy. Klasyczne show grupy, z wszystkimi przebojami i powrotami do starych lat. Sam wokalista dostrzegł, że zespół jest ponadczasowy, kiedy grali dla nastolatek, a teraz gdy te są dojrzałymi kobietami, przyprowadzają na koncerty swoje dzieci. Publiczność po poprzednich występach była już wyczerpana, co dało się zauważyć, gdy tłum pod sceną stopniowo malał. Miałem wrażenie, że koncert minął bardzo szybko, być może także już byłem zmęczony.

Na koniec po krótkiej przerwie na scenie pojawił się Książę Kapota i… to był kurwa dramat. Organizatorzy wiedzieli co zrobić, żeby publika poszła już do domów.

Przebojowe Mikołajki równo 6 grudnia zrobiły niezłą furorę na Trójmiejskiej scenie. Wydarzenie prawie wyprzedane, z świetną atmosferą, klimatem i zabawą, na którym coś dla siebie mogli znaleźć nie tylko fani muzyki disco. Koncerty trwały średnio 30 minut, przerwy były bardzo krótkie, zadbano o mnogość wykonawców, a całość poprowadziła znana z telewizji Edyta Folwarska. Moim zdaniem organizatorzy mogą odtrąbić spory sukces! 
O disco polo można mówić wiele, zwłaszcza w moich bardziej rockowych kręgach na ten gatunek spada wiele krytyki. Lecz mimo naśmiewania się i urazy, jestem przekonany, że większość osób jednak zna parę utworów, które mogliśmy tutaj usłyszeć. Trzeba na pewno uszanować podejście artystów do swoich występów, bardzo profesjonalne i pełne zaangażowania, co czasami jest rzadkością w przypadku mniej znanych zespołów z pogranicza rocka. Sam nie jestem fanem disco polo, lecz uczestnicząc w tym wydarzeniu rozwiałem kilka stereotypów. Żaden zespół nie śpiewał z playbacku, a niektórzy występowali nawet z żywymi instrumentami. Nie jestem discopolowcem, a jednak dobrze się bawiłem.

przebojowe mikołajki - tłum